Janina Błaszczak „urodziła się 5 października 1924 r. w Kowlu na Wołyniu. Była jednym z dwojga dzieci państwa Błaszczaków. Ojciec jej, legionista, walczył pod dowództwem Józefa Piłsudskiego i po wojnie polsko-bolszewickiej zamieszkał na Wołyniu jako osadnik wojskowy, gdzie działał społecznie na rzecz piłsudczyków. Z tego powodu został ciężko pobity przez bojówki ukraińskie w 1939 r. i zmarł w nieznanych okolicznościach. Następnie wraz z całą rodziną (matką, dziadkiem i bratem) pani Janina deportowana została za Ural w lutym 1940 roku. Mając 17 lat wykonywała tam katorżniczą pracę przy wyrębie lasów. Kiedy na Syberię dotarła wiadomość o formowaniu armii polskiej przez Zygmunta Berlinga, w sierpniu 1943 roku udała się ona do Sielc nad Oką, gdzie została wcielona do batalionu kobiecego. Na przełomie 1943 i 1944 roku odbyła przyspieszone (pięciomiesięczne) przeszkolenie wojskowe w Riazańskiej Szkole Piechoty, otrzymując stopień podporucznika.”1
por. Janina Błaszczak (1946r.)
„Szkołę ukończyła jako prymus (uzyskała trzecią lokatę na 700 elewów) i w związku z tym mianowano ją dowódcą męskiej kompanii moździerzy (największy oddział, jakim dowodziła kobieta oficer Wojska Polskiego na pierwszej linii frontu podczas II wojny światowej). Na front wyruszyła z 3 Dywizją Piechoty im. Romualda Traugutta. Walczyła na przyczółku warecko-magnuszewskim oraz podczas Powstania Warszawskiego. Brała udział w krwawym i pełnym determinacji ze strony polskich żołnierzy forsowaniu lewego brzegu Wisły w rejonie przyczółka czerniakowskiego, w celu przyjścia z pomocą powstańcom warszawskim. Została ranna 21 września 1944 roku podczas walk na ulicach Warszawy, następnie po raz kolejny była raniona w chwili, kiedy próbowano ją z powrotem ewakuować na prawy brzeg Wisły. Uznana za poległą, odznaczona została pośmiertnie Krzyżem Virtuti Militari V Klasy (który odebrała osobiście po wojnie). Jako ciężko ranna wzięta została przez Niemców do szpitala w Skierniewicach, skąd potajemnie została wyprowadzona przez działające w podziemiu sanitariuszki AK. Przez następnych kilka miesięcy znalazła schronienie i leczona była w rodzinie kolejarskiej w Skierniewicach, gdzie przebywała do lutego 1945 roku. W latach 1945-46 była wykładowcą w szkole oficerskiej w Łodzi, prowadząc zajęcia z zakresu obsługi broni. Tam poznała swojego przyszłego męża Józefa Wolanina, za którego wyszła w 1946 roku. W tym też roku została zdemobilizowana. Urodziła dwoje dzieci. W Zielonej Górze zamieszkała w 1951 roku. Pracowała w zawodzie ekonomisty, działając zarazem społecznie. Od wielu lat udziela się aktywnie w ruchu kombatanckim.”2
Janina Wolanin (1987 r.)
Kompania moździerzy wraz z dowódcą – ppor. Janiną Błaszczak, przeprawiła się na Czerniaków w nocy z 15 na 16 września 1944 r., niestety tylko z 4 moździerzami, reszta sprzętu wraz z obsługą została zatopiona podczas przeprawy. Kobieta, oficer, i w dodatku dowódca męskiej kompanii wzbudziła sensację wśród powstańców. Tak pierwszy kontakt z panią podporucznik opisuje żołnierz batalionu „Zośka” – Andrzej Wolski „Jur”: „No, to już niedługo. Rusznice ppanc., cekaemy, wprawdzie stare Maximy, ale piorą, nawet działka ppanc. i mnóstwo ludzi. Żołnierze, dowódca major, kapitan zwiadu artyleryjskiego, dwie radiostacje, telefoniści, chłopaki z pepeszami i amunicji do cholery. No i dziewczyna, oficer. – No paddawaj, paddawaj, bystro job twoju mat’ – pokrzykuje zachęcająco. Jej zielona spódnica ścisło opina potężne pośladki, a żołnierska bluza wzdyma się wysoko na piersiach wzbudzając ogólny podziw. – Czto tak smatrisz? – zagadnęła nagle, a jej pucołowata twarz śmiała się od ucha do ucha. – Czto ty dziewoczki nie widieł? – Buchnęła mi krew do policzków.”3
Stanowisko bojowe moździerzy znajdowało się przy ul. Solec, za sztabem 9 pp, skąd ogień ppor. Błaszczak kierowała w dzień na stanowiska niemieckie przy ul. Czerniakowskiej, natomiast w nocy w stronę nadbrzeżnych barykad, aby wzmocnić ochronę wybrzeża i zabezpieczyć ewakuację rannych. Gdy natarcie niemieckie bezpośrednio zagrażało sztabowi 9 pp, ogień prowadzony bezustannie przez moździerze 3 kompanii powstrzymywał nacierającego nieprzyjaciela. Na dachu budynku przy ul. Solec 41 znajdował się punkt obserwacyjny do korygowania ognia moździerzy. W związku z niepowodzeniem prób desantowania całości sił 3 DP, osamotnione oddziały 9 pp oraz powstańców walczyły już tylko o przeżycie. Moździerze, do których brakło amunicji stały się bezużyteczne, a 3 kompania walczyła od tej pory karabinami. Janina Błaszczak dowodziła obroną barykady. „Walczono już nie kulami, lecz kolbą i pięścią. Kto widział w owych chwilach ppor. Błaszczak, z rozwianym jasnym włosem wiodącą swych chłopców do kontrataku, lub rzucającą granaty – ten nigdy tego widoku nie zapomni. Zdawało się, że to jakaś grecka bogini zstąpiła nad brzeg Wisły, by bronić pięknego dzieła.”4
Dwukrotnie ranna, wobec załamania się zorganizowanego oporu na przyczółku oraz niepowodzenia ewakuacji przez Wisłę na praski brzeg, ppor. Janina Błaszczak dostała się do niemieckiej niewoli.
„Po zwalczeniu oporu w ostatnim domu w południowym kotle Warszawy wzięto do niewoli 82 polskich legionistów, 57 żołnierzy AK (…). Oprócz tego naliczono 35 zabitych… Wśród jeńców znajduje się między innymi polska kobieta, która została wyszkolona w Tarnopolu na dowódcę plutonu.”5
1 Anna Ciosk „Janina Wolanin. Honorowy Obywatel Miasta Zielona Góra”, „Pionierzy” Czasopismo społeczno-historyczne, Zielona Góra grudzień 2003r., s.12;
2 Tamże, s.12;
3 Andrzej Wolski „Jur” „Wspomnienia z Czerniakowa”, http://wilk.wpk.p.lodz.pl/~whatfor/wspom_wolski_jur_czer1.htm, s.3;
4 Henryk Baczko „8 dni na lewym brzegu. Warszawa 15-22 września 1944r.”, Warszawa 1946, s.46;
5 Z meldunku telefonicznego mjr. Fischera, szefa oddziału operacyjnego dowódcy grupy bojowej Reinefartha z dnia 23.09.1944r., Józef Margules „Przyczółki Warszawskie”, Warszawa 1962, s.220;
„Jur” opisywał spotkanie z Maruszką, Rosjanką w polskim mundurze, a nie panią Błaszczak. Poza tym pani Błaszczak nie była cięzko ranna co widać na zdjęciu wykonanym 23 września 1944.
Tak jest, błędy formalne w artykule niestety rażą…
mocna babka…
Jestem córką Janiny Błaszczak-Wolanin i z okazji rocznic Powstania Warszawskiego przeglądam teksty,zdjęcia.
Na zdjęciu podpisanym ppr.Janina Błaszczak /druga z prawej/, to z całą pewnością nie jest moja mama.
Witam Pani Krystyno i przepraszam za pomyłkę w opisie zdjęcia. O ile to możliwe bardzo proszę o kontakt mailowy ze mną: nowak-szymon@wp.pl
eee, chyba jesteś za mordercami ak i sługami kk wolisz hitlera jak armii gen berlinga, a przecież dzięki armii berlinga mówimy po polsku a nie po niemiecku czy po łacinie, obłudnicy i katole