Szymon Nowak – blog historyczny

21 listopada 2015
Kategorie: Bez kategorii

Żołnierze Przyczółka Czerniakowskiego cz. 3 – Stanisław Komornicki „Nałęcz”

Opublikowano: 21.11.2015, 10:57

Stanisław Komornicki „Nałęcz”, podczas walk na Czerniakowie podchorąży, dowódca plutonu sztormowego w batalionie „Tum”. Stanisław Komornicki urodził się w 1924 r. w Warszawie. Był uczniem Gimnazjum im. Ks. Józefa Poniatowskiego na Żoliborzu i harcerzem 71 Warszawskiej Drużyny Skautów. W 1940 r. został zaprzysiężony do konspiracyjnego Związku Walki Zbrojnej (późniejsza Armia Krajowa). Uczestniczył w szkoleniu Szarych Szeregów i „Baszty”. Wykonywał zadania w ramach akcji Wawer. W Powstaniu Warszawskim dowodził plutonem szturmowym Zgrupowania „Róg”, walczącym na Starym Mieście, gdzie został ranny. Potem walczył na Powiślu i na Czerniakowie. Po nieudanej próbie przebicia do Śródmieścia szczęśliwie przeprawił się przez Wisłę i znalazł w szpitalu na Pradze. Następnie został wcielony do „ludowego” WP, w którym był kolejno dowódcą kompanii i batalionu. Walczył na Wale Pomorskim, w Kołobrzegu, gdzie został ranny, oraz nad Odrą i pod Berlinem. Po wojnie studiował historię na Uniwersytecie Warszawskim i ukończył Akademię Sztabu Generalnego. Pracował w Wojskowym Instytucie Historycznym. Jako żołnierz AK, bezpartyjny oficer, historyk i pisarz był dyskryminowany i represjonowany. W 1975 r. za działalność publicystyczną i wydawniczą na temat AK usunięty z wojskowej służby zawodowej w stopniu płk. dypl. W 1993 r. powołany na stanowisko Kanclerza Orderu Wojennego Virtuti Militari i mianowany generałem brygady. Zmienił swe nazwisko na Nałęcz – Komornicki. Zginął tragicznie 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie lotniczej w Smoleńsku. Pośmiertnie awansowany do stopnia generała dywizji.

komornicki 1

 

Stanisław Komornicki na stanowisku bojowym już w armii Berlinga i Żymierskiego (zbiory S. Komornickiego)

Szturmowy 2 pluton kompanii 104 zgrupowania staromiejskiego „Róg” pod dowództwem pchor. „Nałęcza” przeszedł na Czerniaków w pierwszych dniach września w ślad za żołnierzami „Radosława”. Żołnierze zostali przydzieleni do batalionu „Tum” zgrupowania „Kryska” i jako jego grupa szturmowa zakwaterowani w budynku przy ul. Idźkowskiego 4. Pchor. Komornicki podzielił pluton na 3 drużyny. Jedną dowodził sam, drugą kpr. pchor. Henryk Dołęgowski „Haczyk”, trzecią st. strz. Stanisław Suski „Tarzan”. Po kilkudniowym odpoczynku, na początku drugiej dekady września, w związku z ruchem frontu zza Wisły, Niemcy wzmogli nacisk na Czerniaków, nacierając z trzech stron. Grupa szturmowa pchor. „Nałęcza” brała udział w odpieraniu ataków nieprzyjaciela od strony ul. Łazienkowskiej oraz ul. Ludnej, potem broniła wraz z innymi grupami bojowymi AK, AL i Słowaków domów przy ul. Zagórnej. Z plutonu zostało tylko 13 żołnierzy. Następnie pluton bronił domu przy ul. Idźkowskiego 4 przed Niemcami nacierającymi z dwóch stron: piechota i czołgi od strony ul. Zagórnej oraz piechota od zachodu przez podwórze na tyły domu przy ul. Idźkowskiego 5/7. W nocy z 15 na 16 września 1944 r. na rozkaz mjr. Bicza pchor. Komornicki wraz z dwoma powstańcami przeprawił się przez Wisłę celem nawiązania łączności z przebywającym tam wojskiem polskim.

„Wody przybywało. Wkrótce kajak został zalany. Trzeba go było opuścić. Brnąc w niegłębokiej tu na szczęście wodzie wspólnie z Jurkiem nieśliśmy rannego, który z każdą chwilą stawał się coraz cięższy i bardziej bezwładny. Kule bzykały jeszcze, ale przestały być takie natrętne. Niemcy pastwili się teraz nad naszym pustym kajakiem, który spływał w dół rzeki, podczas gdy my byliśmy już przy brzegu. Nagle nie wiadomo skąd, odezwał się głos: „Stój! Kto idzie?” – Swoi, powstańcy – odpowiedziałem, a serce zabiło mi mocniej. Więc jednak Polacy.”

Komornicki nad Wisłą

Stanisław Nałęcz-Komornicki na Powiślu Czerniakowskim nad Wisłą, w pobliżu miejsca z którego przepłynął na drugi brzeg (26.11.2003 r. zdj. Sz. Nowak)

Na drugim brzegu żołnierze AK zostali zaprowadzeni do dowództwa 9 pp i przepytani przez dowódcę mjr. Mierzwińskiego. Musieli dokładnie zapoznać go z sytuacją i wszystkimi znanymi szczegółami oraz pokazać na planie Warszawy pozycje Powstańców i Niemców. Następnie z rzutem, z którym lądował szef sztabu 9 pp – mjr. Łatyszonek, przeprawili się z powrotem na przyczółek. Tak przygotowania do przeprawy wspomina Stanisław Komornicki:

„Na dworze zapadły już ciemności. Ruch na wybrzeżu wzmógł się jeszcze bardziej. Słychać było skrzypienie naładowanych wozów, podjeżdżających aż do wylotu ulic Walecznych i Zwycięzców, tupot nóg o betonowe płyty chodników, chrzęst przetaczanych dział piechoty. Rozmawiano szeptem. Szybko mijaliśmy krzątające się grupy żołnierzy. Po drugiej stronie wału, z zarośli porastających skraj rozległej plaży, saperzy wypychali łodzie i pontony, przesuwając je w gorączkowym pośpiechu ku rzece. Tu i ówdzie spotykaliśmy cywilów. Byli to nadwiślańscy piaskarze – starzy wodniacy, którzy zatopili przy brzegu swoje łodzie, a teraz wyciągnęli je i przysposabiali do przeprawy.”

Po powrocie i zameldowaniu się u mjr. Bicza, pchor. „Nałęcz” został skierowany przez kpt. „Motyla”, wraz z grupą żołnierzy 2 kompanii pod dowództwem por. Dolińskiego, do domu przy ul. Idźkowskiego 4, do swojego macierzystego plutonu. Powstańcy broniący tego budynku zostali wzmocnieni plutonem piechoty wraz z dwoma erkaemami i dwiema rusznicami przeciwpancernymi z obsługą. Dowodzenie nad całością grupy przejął por. Doliński, jednak na jego prośbę przy każdym jego dowódcy plutonu był powstaniec, który lepiej orientował się w sytuacji  i terenie. Powstańcy musieli również dzielić się swym doświadczeniem prowadzenia walki w mieście, o której przybyli żołnierze wiedzieli niewiele. Podczas nocy dom został zamieniony w prawdziwą twierdzę, okna zostały zabarykadowane cegłami, zostały porobione w nich strzelnice. Podobnie pobliska barykada na Solcu została umocniona i rozbudowana. W tym czasie twierdza – Idźkowskiego 4 – została okrążona. Od strony ul. Zagórnej i drugiej strony ul. Idźkowskiego znajdowali się Niemcy. Także w fabryce ultramaryny widać było ich mundury. Na dodatek z terenu wypalonych ruin przy ul. Solec nieprzyjaciel prowadził celny ogień z broni maszynowej.

komornicki przy Idźkowskiego 4

Stanisław Nałęcz-Komornicki przy ul. Idźkowskiego 4 (26.11.2003 r. zdj. Sz. Nowak)

Odcięci Powstańcy i żołnierze znajdują się już u kresu wytrzymałości. Rodzi się zwątpienie i brak wiary w sens dalszej walki.

„W łazience jest „Żyrafa”. Nie widzi nas. Stoimy w ciemnym korytarzu i ze zgrozą śledzimy każdy jego ruch. Wydobył z wanny trupa ze zmasakrowaną pociskiem głową i ściąga z niego marynarkę. Przychodzi mu to z trudem, gdyż nieboszczyk już dawno zesztywniał. „Żyrafa” podchodzi do okna, ogląda kraciastą marynarkę z grubego samodziału. Jest zakrwawiona, kołnierz ma oblepiony białawą masą mózgu. „Żyrafa” ściąga z siebie panterkę z powstańczą opaską. Stara się zetrzeć nią mózg z marynarki. Na jego twarzy maluje się odraza. W ruchach widać wahanie. Namyśla się. Wreszcie przykrywa marynarką trupa i znów sięga po swoją panterkę. Z ulicy dolatują niemieckie nawoływania. Najwyższy czas zająć stanowisko ogniowe. Nie możemy się jednak ruszyć z miejsca. „Żyrafa” znieruchomiał na chwilę. Nasłuchuje. Wreszcie zdecydowanym ruchem chwyta marynarkę i nakłada ją na siebie. Nie ogląda się już na ogołoconego trupa, rzuca się do drzwi i wpada na nas. Stoimy nieruchomo. Nie odzywamy się ani słowem. „Żyrafa” patrzy na nas niesamowicie powiększonymi, przekrwionymi oczami, które wychodzą mu z orbit. Nagle rzuca się na kolana i zanosi histerycznym szlochem.”

W nocy udało się powstańcom i żołnierzom przedrzeć na Solec. Tam grupa pchor. Nałęcza broni ostatniej powstańczej barykady przy ul. Solec w bezpośrednim sąsiedztwie budynku przy ul. Wilanowskiej 1, gdzie dowodzili kpt. „Jerzy” i mjr. Łatyszonek.

komornicki2

Stanisław Komornicki (w środku, w furażerce i z papierosem w ręku), lipiec 1945 r. (zbiory S. Komornickiego)

W kolejnych dniach września ostatnią nadzieją walczących była obiecywana drogą radiową z drugiego brzegu ewakuacja za Wisłę.

„Z nadbrzeżnej skarpy widać w blasku łun, jak od drugiego brzegu odrywają się wrzeciona łodzi. Ale już po chwili lustro wody rozbłyskuje białym światłem niemieckich rakiet. Powietrze wypełnia się hukiem dział z Saskiej Kępy. Słychać trzask karabinów maszynowych. Na Wiśle krzyżują się smugi świetlnej amunicji. Pękają sucho pociski niemieckich moździerzy, wzbijają wysokie fontanny wody. W świetle niemieckich reflektorów, których jaskrawe światło przesuwa się po wodzie, widać rozpaczliwe szamotanie się żołnierzy próbujących pokonać nurt. Nieomal każda łódź jest oświetlona. Walą w nie cekaemy i działa. Słychać przeraźliwe wołanie rannych. Rozbite łodzie pogrążają się w czarnej otchłani. Tu i ówdzie migają jeszcze nad powierzchnią pojedyncze głowy płynących. Do naszego brzegu przybija tylko jedna łódź. Jest podziurawiona jak sito, pod ciężarem ludzi tonie tuż przy brzegu.”

Po nieudanej próbie przebicia się do Śródmieścia pchor. St. Komornicki przepłynął wpław Wisłę.

„Na warszawskim brzegu łuny pożarów – praski wtłoczony w czerń nocy błyska wybuchami. Chcę płynąć w tę czerń. Nadaremnie. Nurt niesie mnie jak resztkę rozmytej powodzią zagrody. Jestem już tylko bezwolnym, zmieszanym z brudną pianą, żałosnym świadectwem tragedii.”

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Stanisława Komornickiego „Na barykadach Warszawy”, Warszawa 1981.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.